Feniks...

... czyli o Farfoclu. 

Farfocel (oficjalnie: Farfadeta) to jakoby nie patrzył kobieta, lat 25 (nad czym ubolewa, bo jest już okrutnie stara) pochodząca z niby dużego, ale jednak wioskowatego miasta wojewódzkiego w województwie lubuskim (owszem, aliteracja jest zabiegiem zamierzonym). Lubuskim, nie lubelskim, nie mam nic wspólnego z górami, a moje płuca odmawiają jakichkolwiek głębszych powiązań ze względu na odwiedziny przyjaciółki - astmy, która cholernie potrafi namotać w życiu.

Studiuje filologię polską i właśnie w tym momencie, kiedy pisze to opowiadanie, powinna przesiadywać nad doktoratem, ale jakoś nie ma motywacji... oj. Większość zabiegów stylistycznych, jakie spotkacie w opowiadaniu jest więc zamierzona, jednak wyjątkami są powtórzenia i literóweczki, których nienawidzi ponad wszystko i stara się eliminować. Gdybyś więc, czytelniku, zauważył gdzieś literóweczkę albo powtórzenie - śmiało, podziękuje Ci. 

Zazwyczaj na swoich blogach wita wszystkich bajkową opowieścią o dziecku z zamku na pisakowej skale, jednak chyba powoli z tego wyrosła. Tymczasem może o sobie dodać, że bliska jest jej piłka ręczna, albowiem w jej mieście współpracuje z najlepszą pod słońcem 16-tką facetów, grających w tę pasjonującą dyscyplinę. Robi za opiekuna medialnego i redaktora sportowego, ale osobiście czuje się częścią tej drużyny i kocha tych chłopaków bardziej niż niektóre pasje, a ma ich całkiem sporo. Dla nich byłaby w stanie zrezygnować z wielu rzeczy, toteż ubolewa jeszcze bardziej nad faktem, iż z niezależnych od niej względów prawdopodobnie będzie musiała zrezygnować z współpracy.

Mimo że nie miała dotąd szczęścia w miłości, zarówno tej rodzicielskiej, jak i partnerskiej, wciąż szczerze w nią wierzy i ma nadzieję, że któregoś dnia doświadczy w życiu prawdziwego uczucia. 

Na co dzień jest fanem adrenaliny, sportowych emocji, czekolady i dokarmiania ludzi, bowiem uwielbia patrzeć, jak inni zajadają się jej wypiekami lub potrawami. W kuchni potrafi sporo czasu spędzić, jak i zmarnować, stojąc półpochylona nad blatem, co później odbija się na jej nadwyrężonym kręgosłupie, ale jakoś jej to nie przeszkadza no może trochę?.

Jak pewnie zdążyłeś zauważyć, miesza czasy, osoby i cholernie często pisze zbyt przedługie zdania. Nie boi się przekleństw (czasem zarzuci soczystą kurwą), ani tym bardziej wyrafinowanych pojęć, które nie do wszystkich trafiają. Gdyby zaś okazało się, że użyje wyrazu, który nie do końca rozumiesz, zapytaj - wytłumaczy Ci chętnie i bez krzyków. Nauczyła się cierpliwości na praktyce metodycznej w szkole podstawowej. I nawet to polubiła. Ale z dzieciakami nie chce pracować. Szkoła średnia minimum! 

Zawodowo jest dziennikarzem, ale tylko na tę chwilę. Planuje zrobić doktorat, a później habilitację i profesurę... się zobaczy. Marzeń i planów trochę ma, więc gdybyś na przykład uznał, że masz zbyt dużo pieniędzy na koncie, przyjmie nadwyżkę z otwartymi ramionami. A później odczuje wyrzuty sumienia i przekaże ów sumę na biedne dzieci zwierzątka. 

Swoją wiarę opiera o chrześcijaństwo, choć próżno jej szukać w kościele. Ma dużo sympatii do aniołów i demonów w sumie też... I wciąż dziwi się, że dobrnąłeś do końca tego opisu.

Jeśli chciałbyś się z nią skontaktować, zaprasza na maila, ewentualnie na facebooka, a można ją znaleźć wśród członków Polskiej Grupy Pisarzy Kreatywnych, czy jakkolwiek się to nazywa. Ale mailem będzie szybciej. 

No i powinna chyba wyjaśnić nick. Farfadet to gnom. A "a" jest dla udziewczęcenia tego wyrazu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

szablon wykonany przez oreuis
szablon wykonany przez oreuis